środa, 4 stycznia 2012


Dzień jak co dzień, razem z moim psim towarzyszem wybraliśmy się do pracy, potem obiad i siadam do papierkowej roboty. Co najważniejsze w tym wszystkim to fakt, że z ochotą wyruszam rano do pracy. Diego, mój partner, może już nie z taką ochotą bo podróż samochodem wywołuje u niego ślinotok, ale ogólnie rzecz biorąc cieszy się i merda ogonem gdy tylko widzi, że się już ubieram (oj gdybyście widzieli jego minę w Święta gdy wychodziłam bez niego, rano z domu bo nie było zajęćJ). Potem tylko nieprzyjemna część czyli podróż autkiem i gdy tylko wychodzi z samochodu radośnie „bułuje” (to taki rodzaj radosnego jakby wycia ale w bardziej wesołym wydaniu), wydaje takie charakterystyczne dźwięki które można określi jako bułu bła łu bu itd… Zatem tak jak mówię i on i ja kochamy swoją prace z dziećmi i to, że dzięki niej możemy komuś pomóc. Ktoś kiedyś powiedział, że ten który kocha swoją pracę tak naprawdę nie pracuje… myślę, że jest w tym coś prawdziwego, bo chociaż czasami wkładamy wiele wysiłku w to co robimy to świętokradztwem byłoby nazwać to po prostu zwykła pracą…

Dla zainteresowanych, informacje na temat dogoterpii znajdują się na mojej stronie internetowej http://www.pieszczoch.com.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz